[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na piętrze. Nie miała ochoty otwierać nieznajomemu. Była, co prawda, dopiero za piętnaście siódma,
ale na zewnątrz panowała ciemność. Emily nie spodziewała się klientów, raczej bandziorów
planujących skok na jej pustą kasę.
Kto tam? krzyknęła.
Kierowca limuzyny odsunął się od drzwi i stanął pod latarnią, aby mogła go zobaczyć. Nie
uspokoił jej widok ogromnego faceta z wygoloną głową, ubranego w garnitur. Złamany nos nadawał
mu wygląd nadgorliwego bramkarza pracującego w nocnym klubie.
Czego pan chce? spytała Emily, zastanawiając się, czy chodzi o tę szczególną formę
opieki, na którą muszą się zgadzać wszystkie małe przedsiębiorstwa.
Otwarte? krzyknął.
Nie odpowiedziała. Zamknęliśmy dzisiaj o piątej. Będzie pan musiał wrócić kiedy
indziej.
Zaczęła zamykać okno. Jeśli potraktuje go jak zwykłego klienta, to może sobie pójdzie.
Proszę zaczekać! Dziewczyna w aucie... To nagły wypadek! zawołał kierowca, wskazując
zaparkowaną limuzynę.
Nagły wypadek? Czemu od razu pan nie powiedział? W szpitalu w Greenford jest ostry
dyżur powiedziała Emily. Proszę jechać prosto...
Nie taki nagły wypadek przerwał szofer.
Więc jaki?
Złamała paznokieć.
Co? Reakcja Emily nie różniła się od reakcji Mickeya, chociaż kosmetyczka powinna
okazać większe zrozumienie.
Nie wiem, jak to się stało. Zaplątał jej się we włosy czy coś. Trzeba go przykleić.
Mam otworzyć salon z powodu złamanego paznokcia?
Kierowca przytaknął.
Niech pan posłucha, bardzo bym chciała pomóc, ale salon jest zamknięty. Skończyłam już
sprzątać i schowałam sprzęt.
Proszę. Bardzo proszę nie poddawał się kierowca. Nie. Emily wyobraziła sobie
jego pasażerkę. Jakaś rozpieszczona gówniara w drodze na swoją słodką szesnastkę". Widziała takich
mnóstwo: dzieciaki, które mają wszystko z wyjątkiem mądrych rodziców, rzygające przez okna
limuzyny w drodze do domu z całonocnej popijawy.
Nie rozumie pani...
Ma pan rację odpowiedziała Emily. Nie rozumiem.
R
L
T
Nie ma mowy, żeby się wysilała dla jakiejś głupiej smarkuli, która nawet nie poprosiła osobi-
ście o przysługę. Kłótnia z kierowcą trwała jeszcze chwilę, aż wreszcie pasażerka, jakby chcąc do-
wieść swojego dobrego wychowania, otworzyła tylne drzwi samochodu i powoli z niego wyszła. Naj-
pierw ukazały się nogi.
Wzrok Emily natychmiast padł na połyskujące złotem sandałki. Były przepiękne. A gdy Emily
zorientowała się, że pasażerką jest Carina Lees, natychmiast zmieniła godziny przyjmowania klientów.
6
Schodząc i otwierając salon dla niespodziewanego sławnego gościa, Emily obmyśliła strategię.
Miała zamiar potraktować Carinę z pełnym profesjonalizmem. To oznaczało odpowiedni wygląd
(biegnąc do drzwi, zarzuciła fartuch) i pełną dyskrecję. Oraz opanowanie. Nakazywała sobie spokój,
klepiąc się dłońmi po twarzy i próbując ochłonąć. Będzie się zachowywać, jak gdyby Carina była
normalną klientką. %7ładnego gapienia się.
Emily otworzyła drzwi i zaczęła się gapić.
Carina Lees zrobiła krok do tyłu, jakby i ją zaskoczyło to spotkanie. Otworzyła usta, chcąc coś
powiedzieć, ale nie odezwała się. Zamiast tego przywołała na twarz nikły uśmiech.
Cześć powiedziała.
Witam w Pieprzyku odparła Emily, zapraszając klientkę do środka.
Dzięki powiedziała Carina. To jakaś cholerna katastrofa. Możesz to naprawić?
Gdyby Emily nie wiedziała, że będzie się zmagać ze złamanym paznokciem, mogłaby uznać za
obrazliwy sposób, w jaki Carina pokazała jej środkowy palec.
Tak sądzę powiedziała. Potrzebujesz nowego akrylu, prawda?
Nie jakiegoś tam akrylu. Musi pasować do tych. Musi być identyczny. Carina pokazała
pozostałe palce. Kryształy górskie olśniły Emily. I natychmiast ją też zmartwiły.
Nie miała w salonie zbyt wielu świecidełek. Jej klientki na pytanie, jak mają wyglądać ich
sztuczne paznokcie, zawsze odpowiadały: Naturalnie".
Myślisz, że ci się uda? spytała Carina. Emily zapewniła, że zrobi, co w jej mocy.
Cóż, chyba nie mam wyboru i muszę pozwolić ci działać powiedziała gwiazda.
Dziesięć minut temu miałam być na ceremonii rozdania nagród magazynu Mówisz, masz!".
Pospieszę się.
Emily usadowiła Carinę przy stoliku do manikiuru i zaczęła od namoczenia pozostałości kleju.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]