[ Pobierz całość w formacie PDF ]
do mnie stałeś się bogaty. Gdybyś zdobył Pamelę i pieniądze od mojego ojca, pewnie
byś ani jednego dnia w życiu nie przepracował.
Ruszył do drzwi.
- Spróbuj tylko odebrać mi to, co uważasz za swoje, a ja oskarżę tę twoją śliczną żonę o
nielegalne wkraczanie na teren osiedla górniczego.
- Co? - zdumiał się Kane.
- Zastanawiałem się, czy wiesz. - Jakub uśmiechnął się. - Witaj w świecie bogatych.
Nigdy nie możesz być pewien, czy ludzie chcą ciebie, czy twoich pieniędzy. Ta słodka
damulka, z którą się ożeniłeś, jest po uszy zaangażowana w działalność wywrotową.
Wykorzystuje wszystkie twoje powiązania, łącznie z tymi ze mną, aby zorganizować coś,
co może się przerodzić w krwawą wojnę. Lepiej ją ostrzeż, że jak nie przestanie, to nie
będę zważał na jej powiązania z Taggertami. A teraz dobranoc, Taggert.
Wyszedł z pokoju. Kane przez dłuższy czas siedział sam. Nikt mu nie przeszkadzał i
wypił prawie całą butelkę whisky.
Panno Houston! - zawołała Susan, wpadając do salonu, po którym nerwowo
spacerowała młoda gospodyni. - Pan Kane chce, żeby pani natychmiast przyszła do
gabinetu. Jest strasznie wściekły.
Houston wzięła głęboki oddech, wygładziła suknię i ruszyła. Jakub Fenton z córką życzyli
jej miłego wieczoru i wyjechali dwie godziny temu. Od tego czasu Houston cały czas
rozmyślała. Zawsze wydawało jej się, że brała to, co niosło jej życie. Teraz nadszedł
czas, by podjąć samodzielne decyzje.
Siedział przy biurku bez marynarki, w rozpiętej koszuli i z prawie pustą butelką whisky w
ręku.
- Myślałam, że pracujesz - powiedziała.
- Zrujnowałaś wszystko. Ty i twoje kłamstwa zrujnowały wszystko.
- Nie... nie mam pojęcia, o czym mówisz.
Usiadła na jednym ze skórzanych krzeseł przy biurku naprzeciw niego.
- Chodziło ci nie tylko o moje pieniądze, ale i o moje pokrewieństwo z Taggertami.
Wiedziałaś, że Fenton przymknie oczy na twoją nielegalną działalność ze względu na
związek ze mną. Czy wymyśliłyście to razem z twoją siostrą? A jaka miała być w tym rola
Westfielda?
Houston wstała.
- Nic z tego nie rozumiem. Nazwisko twojej matki poznałem w dniu ślubu. Nie mogłam
wykorzystać czegoś, o czym nie wiedziałam.
- Powiedziałem kiedyś Edanowi, że jesteś dobrą aktorką, ale nie miałem pojęcia, że aż
taką. Prawie uwierzyłem, gdy mówiłaś, że wychodzisz za mnie z miłości, a ty tymczasem
używałaś mojego nazwiska, żeby się dostać do osiedla górniczego.
139
Wstał i pochylił się do niej.
- Pracowałem całe życie na ten wieczór, a ty go zniszczyłaś. Fenton zagroził, że oskarży
moją kochającą żonę i powie wszystkim, do czego mnie wykorzystałaś. Już widzę te
nagłówki w prasie.
Houston nie spuściła oczu.
- Tak - powiedziała cicho - jeżdżę do osiedla górniczego, ale nie ma to związku z tobą, bo
robię to od dawna, na długo przedtem, zanim cię poznałam. Masz obsesję na punkcie
tych swoich pieniędzy i myślisz, że wszyscy na nie lecą. - Odsunęła się od biurka. - W
ciągu ostatnich miesięcy, dzięki tobie, nauczyłam się wiele na swój temat. Moja siostra
uważała, że jestem najbardziej nieszczęśliwą osobą, jaką znała, i obawiała się, że mogę
się targnąć na własne życie. Nigdy nie zdawałam sobie sprawy z tego, ile w tym racji, bo
dopóki cię nie poznałam, nie zaznałam szczęścia. Zanim zaczęłam spędzać z tobą czas,
nie wpadłabym na to, żeby powiedzieć, jak to ująłeś: idzcie wszyscy do diabła i tańczyć
w czerwonej sukience. Z tobą nauczyłam się, że dobrze jest zrobić coś dla siebie, a nie
tylko starać się zadowolić innych. Teraz czuję się zdolna do samodzielnych decyzji. Nie
chcę żyć z człowiekiem, który wybudował taki dom i ożenił się z kobietą, z którą nie
chciał się żenić, tylko po to, żeby odegrać się na starym człowieku, który bronił tego, co
mu się należało. Mogę zrozumieć pana Fentona, ale nie ciebie. Możesz uważać, że
wyszłam za ciebie dla twoich pieniędzy, aleja zrobiłam to dlatego, że się zakochałam.
Pewnie pokochałam wytwór swojej wyobrazni. Ty nim nie jesteś. Stałeś się obcy, a z
obcym nie chcę żyć.
Kane patrzył na nią przez moment. Cofnął się.
- Jeżeli myślisz, że będę błagał, żebyś została, to się mylisz. Było świetnie, laleczko,
lepiej, niż się spodziewałem, ale już cię nie potrzebuję.
- Owszem, potrzebujesz - powiedziała cicho, starając się powstrzymać łzy napływające
do oczu. - Potrzebujesz mnie znacznie bardziej, niż sobie zdajesz sprawę, ale mogę
ofiarować swoją miłość tylko komuś, kogo szanuję. Nie jesteś takim człowiekiem, za
jakiego cię miałam.
Kane podszedł do drzwi i otworzył je, wykonując ręką gest, jakby coś wymiatał.
Zdołała przejść obok niego i wyjść w noc. Nawet nie pomyślała o spakowaniu czegoś i
zabraniu ze sobą.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]