[ Pobierz całość w formacie PDF ]
charakterze... a co się tyczy hrabiego Romana...
Lola, z pewną dumą podniósłszy główkę, przerwała:
Dawno pan był we Lwowie?
104
c e q u i n' e m p e c h e p a s (fr.) - co nie przeszkadza
48
Pytanie to, rzucone tak wyraznie, aby nie dopuścić dalszego rozwinięcia
tematu, do reszty zmieszało nieszczęśliwego, który zamilkł równie, chcąc coś
odpowiedzieć.
Herma byłaby parsknęła śmiechem, gdyby nie odwróciła się na bok i nie
zasłoniła chustką. Litość miała nad nieszczęśliwym i przyszła mu w pomoc:
Właśnie pan Bończa niedawno męża mojego tam spotkał i przyniósł mi
kilka słów od niego.
Pobity kawaler potrzebował czasu do namysłu, nim się znowu odezwał.
Szło mu widocznie zle, lecz był uparty i nie dawał się łatwo zbyć odprawą.
Zręcznie więc zaofiarowywać się począł pani Hermie przybyć jutro po list jej
do męża. Herma nie chciała mu odmówić, oczyma jednak wskazała, milcząc,
gospodynię, która zdawała się nie słyszeć i nie spieszyła z zaproszeniem.
Rzecz pozostała w zawieszeniu.
Podano herbatę, do której wyszła i ciocia Nieczujska, z daleka znająca
Bończę, ale jako przebywająca w Gromach i oswojona z tym, co się w okolicy
działo, z niezbyt dobrej strony. Lola zwróciła się ku niej, tak że awanturnik
pozostał na łasce i rozmowie ze swą protektorką. Sprawa zdawała się prze-
graną.
Zmiłuj się, pani, powiedz mi szepnął do śmiejącej się Hermy pan Boń-
cza co na niej czyni wrażenie, co jest jej słabą stroną? ratuj mnie...
Herma śmiała się zza wachlarza.
Któż panu winien, że nie wiesz, co każdej z nas bez wyjątku jest najmil-
sze... pochlebstwo! Wielbij pan bóstwo! więcej nie powiem! Jaki pan dziś nie-
znośnie ograniczony...
Bończa zaczął litanię uniesień nad rezydencją.
Zachwycające te Gromy! nie znam nic piękniejszego, nic bardziej orygi-
nalnego, nic wdzięczniejszego nad nie odezwał się. Dziś, gdy zostały oży-
wione przybyciem swej pani, nowa w nie wstąpi dusza... staną się perłą na-
szej okolicy!
Lola spojrzała na niego.
Przyznam się panu, że w mych oczach wiele tu braknie.
Dla nas dziś nie braknie już nic, gdy pani w nich jesteś.
Pozwól pan przestrzec się, że na pierwsze poznanie komplement zdaje się
być przyspieszonym. Pan mnie nie znasz...
A, pani? bez pochlebstwa i bez komplementu zawołał z uniesieniem
Bończa. Dosyć jest raz widzieć panią!
Lola się zarumieniła.
To mi wcale nie pochlebia odezwała się szydersko nieco więc pan nie
przypuszcza, ażeby we mnie coś więcej bliższego poznania godnym było nad
to, co się przy pierwszej odkrywa wizycie?
Zmieszał się Bończa, a Herma na ten raz nie potrzebowała chustki, parsk-
nęła nie wstrzymywanym śmiechem.
Byłbym najnieszczęśliwszym, gdybym zle się dal zrozumieć i uchybił pani
zawołał prawdziwie... rzeczywiście...
Pan mi nie uchybiłeś odparła Lola chyba tym, żeś mnie za bardzo
młodą wziął dziecinę, którą lada cukierkiem nakarmić można. Ja słodyczy
nie lubię...
49
Tym razem nie wiedział już co mówić gość i siadł do herbaty. Loli żal się go
zrobiło nieco, starała się więc być grzeczną, ale chłodną, i wprawiła w zdu-
mienie starego salonów ulubieńca swą pensjonarską, naiwną śmiałością.
Oczywiście rzekł w duchu ton był chybiony, omyliłem się, trzeba się
poprawić...
Skierował więc rozmowę na literaturę, na nowe książki, których nigdy nie
czytał, ale zręcznie o nich cudze sądy chwytać umiał. Dawało mu to zręcz-
ność na sentymentalną wejść drogę, powiedzieć coś praktycznego i głęboko
uczutego. Herma trochę mu dopomagała.
Wyszła tedy na scenę razem z panią Sand105, Dumasem106 młodszym i
Feuilletem107 miłość, przygody i losy kobiet, mężczyzn, bohaterów i bohate-
rek.
Bończa przy tej zręczności począł popierać niezmiernie stary temat, iż w
małżeństwie nic nigdy nie zastępuje i nie uniewinnia braku wzajemnego, wy-
próbowanego przywiązania.
Miłość jest treścią, jest niezbędnym warunkiem dozgonnych węzłów
zawołał nie pojmuję mężczyzny, a tym bardziej kobiety, która się waży sta-
nąć u ołtarza z sercem zimnym i bez tego świętego uczucia, które...
Byłby mówił długo, ale Herma, której małżeństwo naprędce i bez wielkich
sentymentów było powszechnie znanym, wzięła to do siebie i przerwała mu:
Co też pan pleciesz! zawołała oburzona. Gdzież to kto widział na
świecie, aby prawdziwa miłość z małżeństwem w parze chodziła i długo się w
nim utrzymać mogła! Ale nie ma na kuli ziemskiej dwóch ze sobą sprzecz-
niejszych rzeczy! Byłam przekonaną, że pan zdrowiej pojmujesz życie... Prze-
cie! jedyny to sposób zabić miłość, gdy się ludzi pożeni.
Lola rozśmiała się zarumieniona. Bończa osłupiał, postrzegł się dopiero, że
wpadł i ugrzązł w komunałach.
Herma zajadle nań napadła, widząc go pobitym i bezsilnym.
Panowie wszyscy wyobrażenia nawet o tym uczuciu nie macie. Gdzież to
się dziś kto kocha, umiera, topi, zabija z miłości lub żyje z nią w sercu?...
Słyszałam o hrabi P., który dostał tyfusu i skończył życie ze zmartwienia, gdy
mu klacz na wyścigach chybiła, ale żeby kto choć pół roku kochał, od dawna
przykładu nie było!
To wina pań, nie nasza ofuknął przybity Bończa, który już z rozpaczą
się bronił panie nie umiecie w nas tchnąć tego uczucia i same jesteście lo-
dem i chłodem. Cóż dziwnego, że miłość znikła. Nie myśmy jej zródła wysu-
szyli... Kobiety są dziś ironią i szyderstwem!
Rozmowa zaczyna być zajmującą przerwała Herma.
105
S a n d G e o r g e - właśc. Aurore Dudevant (l 804 - 1876) - pisarka
francuska, przedstawicielka romantyzmu, autorka powieści feministycznych
(Indiana)
106
D u m a s - Aleksander - ojciec (1803 - 1870) i Aleksander - syn (1821 -
1895), znani powieściopisarze francuscy
107
F e u i l l e t O c t a v e (1821 - 1890) - pisarz francuski o zachowaw-
czo - katolickich poglądach, którym dawał wyraz w licznych powieściach i
dramatach
50
Lola zachowała milczenie. Herma chciała ją wciągnąć koniecznie, ale się jej
to nie udało.
Jakież jest zdanie twoje? zapytała.
Moje zdanie? powoli rzekła gospodyni. Ja sądzę, że są uczucia i rze-
czy, które z poszanowaniem osłaniać należy, a nigdy ich nie czynić przed-
miotem rozpraw i sporów. W życiu ludzkim miłość ma prawie religijne zna-
czenie... Arkę przymierza i księgi praw chowano za zasłonami w przybytku!
Długie milczenie nastąpiło po tym wyszukanym frazesie, będącym przy-
pomnieniem wcale szczęśliwym z jakiegoś romansu.
Bończa nie znajdował nic właściwszym nad ogromne westchnienie. Zda-
wało mu się, że ono najlepiej odpowie i potwierdzi aforyzm108 pięknej gospo-
dyni. Herma ruszyła ramionami i wstała od herbaty. Było to znakiem dla
wszystkich do ruszenia się z miejsc, a Bończa, widząc, że wieczór już był
pózny, rad nierad pożegnał towarzystwo wcale niezadowolniony wyprawą.
Był może w ganku, gdy piękna Herma stanęła przed Lola zamyśloną.
Słuchaj no ty odezwała się tonem dziwnym zaprosiłaś mnie tu na
mentorkę, udawałaś nieśmiałą pensjonarkę, miałam być na bezdrożach życia
twoim doradcą i przewodnikiem, ale ja widzę, że nie mam tu co robić, chyba
brać u ciebie lekcje. Od wczoraj wprawiasz mnie w podziwienie! Ty jesteś do-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]