[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Odświeżyła się, po czym zaczęła szykować w kuchni kawę. Wlała do czajnika
wodę i postawiła go na kuchence. Gdy sięgała do szafki po kubek, zadzwonił dzwonek
do drzwi.
Znów poczuła nadzieję, którą jeszcze przed chwilą się brzydziła. Wybiegła z kuch-
ni, szybko przekręciła klucz w zamku i szeroko otworzyła drzwi.
To nie był Warwick.
Na ganku stał wysoki, przystojny mężczyzna, którego Amber nigdy wcześniej nie
spotkała.
R
L
T
ROZDZIAA CZWARTY
- Tak? - zapytała, a w jej głosie zabrzmiał nieskrywany zawód.
- Dzień dobry - powiedział nieznajomy. - Jim Hansen. Jestem agentem z Seachan-
ge Properties. Byłem tutaj umówiony o czternastej z panem Warwickiem Kincaidem.
Amber stłumiła jęk. Zupełnie zapomniała o umówionym spotkaniu.
- Witam - odparła, a na jej twarzy zakwitł wyuczony uśmiech, którego używanie
opanowała do perfekcji podczas pracy w recepcji. - Jestem Amber Roberts, nowa właści-
cielka hotelu. Zakładam, że Warwick nie zdradził panu tego szczegółu.
- Nie. Myślałem, że to on jest właścicielem posesji. Czy pani chłopak będzie zaj-
mował się sprzedażą w pani imieniu?
- W żadnym wypadku. Poza tym Warwick nie jest moim chłopakiem, tylko przyja-
cielem, który mnie tutaj podwiózł i od razu pojechał do Sydney.
Nieznajomy uśmiechnął się do Amber w sposób, w jaki często uśmiechali się do
niej mężczyzni.
- W takim razie to jest dla pani, pani Roberts powiedział i wręczył jej wizytówkę. -
Czy mogę zwracać się do pani po imieniu?
- Jak pan chce.
- Jim - wtrącił zgrabnie agent.
Jego przebojowość zirytowała Amber, która miała dość męskiej poufałości.
- Dobrze, Jim. Mówiąc szczerze, nie jestem zdecydowana, co zrobię z pensjona-
tem. Zaledwie wczoraj dowiedziałam się, że odziedziczyłam go po zmarłej krewnej.
Warwick zadzwonił do ciebie bez konsultacji ze mną, bo zapewne założył, że od razu
wszystko sprzedam. Przykro mi, że zmarnowałeś swój czas, przyjeżdżając tutaj na próż-
no.
- Nie ma potrzeby, żebyś się spieszyła z podjęciem tak ważnej decyzji. Jednak
skoro już tutaj jestem, mogłabyś mnie oprowadzić. Zrobiłbym wstępną wycenę, żebyś
wiedziała, czego się spodziewać, jak już się zdecydujesz sprzedać posiadłość.
Amber miała ochotę mu odmówić, ale doszła do wniosku, że wycena wykonana za
darmo przez profesjonalistę może być bardzo przydatna.
R
L
T
- Zwietny pomysł. Właśnie nastawiłam czajnik, żeby napić się kawy. Czy miałbyś
ochotę się przyłączyć?
- Bardzo chętnie.
- Tędy, proszę - ruszyła pierwsza do kuchni.
- Obszerna kuchnia to duży plus - stwierdził Jim, odsunął jedno z krzeseł i usiadł
przy stole.
Dziesięć minut pózniej Amber żałowała, że zaprosiła go do środka. Facet nie za-
gadywał jej na śmierć, ale był zbyt pewny siebie i próbował ją oczarować, jakby swoim
wyuczonym, sprzedażowym zwyczajem próbował jej wcisnąć samego siebie. Amber nie
była w nastroju na lawinę komplementów.
- Jeśli wypiłeś już kawę, Jim, oprowadzę cię szybko po domu i powiesz mi, ile
mniej więcej jest wart - powiedziała i raptownie podniosła się z krzesła.
- Pewnie! - odparł ochoczo Jim i również wstał.
Amber oprowadziła go po domu.
Parter składał się z kuchni, jadalni i salonu, których okna wychodziły na plażę i
ocean. Z tyłu domostwa ciotka Kate urządziła sypialnię z oddzielną łazienką i małym
prywatnym salonikiem. Na piętrze znajdowały się pokoje dla gości - trzy obszerne sy-
pialnie, każda z łazienką, i pokój dzienny, którego wszystkie ściany zawieszone były
półkami z książkami. Okna dwóch sypialni wychodziły na podwórko i parking, a z okien
trzeciej i salonu rozciągał się cudowny widok na ocean.
Amber zawsze uważała, że pensjonat cioci jest bardzo przytulnym miejscem, lecz
teraz, gdy oprowadzała po nim agenta nieruchomości, spojrzała na niego z innej per-
spektywy. Zauważyła, że część mebli i dodatków trzeba wymienić. Dywany wymagały
prania, ściany malowania, a koronkowe firanki i ciężkie zasłony sprawiały, że wnętrza
wyglądały staroświecko. Ponadto wszędzie stały różne bibeloty i figurki, które zajmo-
wały każdą dostępną powierzchnię. Na szczęście łazienki były urządzone nowocześniej i
na biało, więc nie wymagały odnawiania.
- Myślę, że kiedyś zdecyduję się na sprzedaż, ale jeszcze nie teraz - powiedziała
Amber, odprowadzając Jima do wyjścia. - Muszę odnowić kilka detali, pomalować sy-
R
L
T
pialnie, co zapewne podniesie cenę. Po niewielkim remoncie pensjonat będzie się pre-
zentował o wiele lepiej.
- Owszem, ale pamiętaj, że zawsze są chętni, by kupić domy w tej okolicy bez
względu na ich stan lub wygląd. Po zakupie często remontują i urządzają wszystko od
nowa, po swojemu. Z miejsca mogę kupić od ciebie pensjonat za milion, a ty będziesz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]