[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mruknął Parker z kpiącym uśmiechem.
- To tylko wymysły brukowców - odrzekł Garon z niesmakiem.
- Akurat tym razem napisali prawdę - wyjaśnił Cash. - Tippy wytrąciła
włamywaczowi z rąk automatyczną czterdziestkę piątkę i pobiła go tą patelnią tak, \e
gdy przyjechałem, ciągnąc za sobą jeszcze dwa radiowozy, facet klęczał za progiem,
błagając nas o ochronę. Ta historia przeszła ju\ do legendy.
- Muszę oprawić tę patelnię w ramki i powiesić na ścianie - wtrąciła Tippy.
- Myśleliśmy, \e to mał\eństwo to te\ tylko kolejny wymysł brukowców -
mruknął Garon.
- Jak widzisz, nie - odrzekł Cash, zatrzymując wzrok na twarzy \ony. - Ju\
nigdy nie wypuszczę jej z rąk.
- Nie mam zamiaru nigdzie uciekać - odrzekła.
Vic pił kawę, w milczeniu przyglądając się synowi i synowej.
- Nigdy nie przypuszczałem, \e się o\enisz i osiądziesz w jednym miejscu -
powiedział w końcu. - Chocia\ miałem nadzieję, \e kiedyś to się stanie.
- Potrzebowałem du\o czasu, \eby zapuścić korzenie - przyznał Cash.
- To moja wina - rzekł Vic cicho. - Miałem te\ nadzieję, \e nie będzie jeszcze
za pózno na przeprosiny. Garon powiedział, \e nie wyrzuciłeś go za drzwi, gdy cię
odwiedził, więc postanowiliśmy dać ci trochę czasu, a potem zobaczyć, czy nie
udałoby się naprawić stosunków. Jak myślisz?
Nie patrzył na syna, ale mocno zaciskał dłonie na kubku z kawą. Cash wziął
głęboki oddech.
- W końcu zrozumiałem, dlaczego kiedyś stało się to, co się stało - przyznał,
zatrzymując wzrok na twarzy Tippy. - Nie mógłbym odejść od Tippy, nawet gdybym
był ju\ wcześniej \onaty.
Tippy wstrzymała oddech z wra\eniem, \e unosi się w powietrzu. Cash nigdy
dotąd nie powiedział jej wyraznie, co do niej czuje, choć czasem okazywał to bez
słów. Wziął ją teraz za rękę i znów spojrzał na ojca.
- śaden z nas nie staje się młodszy - powiedział. - Chyba ju\ czas zakopać
topór wojenny.
Vic uśmiechnął się po raz pierwszy.
- Najwy\szy czas.
- My te\ mamy nowiny - oznajmił Garon. - Chcemy kupić stare ranczo
Jacobsów.
- Słyszałem, \e je oglądaliście - zdziwił się Cash. - Ale przecie\ nie zajmujecie
się końmi.
- I nie mamy takiego zamiaru. Będę hodować bydło. Czystej rasy Black
Angus.
- Ty? - zdziwił się Cash. Jego starszy brat był przecie\ prawnikiem.
- Muszę gdzieś mieszkać. - Garon wzruszył ramionami, spoglądając na
najmłodszego, Corta, który przez cały czas nie zdjął kowbojskiego kapelusza. - On
chce się o\enić.
- Z kimś miejscowym? - zapytał Cash niepewnie. Prawie nie pamiętał
sąsiadów z dzieciństwa.
- Jeszcze nie ma szczęśliwej wybranki - wyjaśnił Parker. - Ale chce mieć
rodzinę i zamierza w tym roku zająć się poszukiwaniem odpowiedniej kandydatki.
- To zarozumialec - mruknął Garon.
- Uwa\a, \e jest przystojny.
- Bo jestem - odrzekł Cort swobodnie i wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Ale nie tylko dlatego szukamy czegoś w tej okolicy - dodał Garon. -
Potrzebna nam baza operacyjna poło\ona bli\ej ciebie ni\ ta w zachodnim Teksasie.
- Poza tym - wtrącił Vic - słyszeliśmy, \e tutaj jest bardzo sprawna policja.
- Mo\esz na to liczyć. - Cash się uśmiechnął.
Wizyta trwała dość długo i była bardzo udana. Rory, który dołączył do grupy,
był zafascynowany agentem FBI i przez dobry kwadrans wypytywał go dokładnie,
których przedmiotów musi się uczyć w szkole, \eby zostać agentem po skończeniu
szkoły średniej.
Cash poczuł, \e istnieje szansa na odnowienie rodzinnych więzi. Nie
wszystkie rany były ju\ wygojone, ale wiedział, \e z czasem tak się stanie.
Po kilku godzinach bracia wyjechali, a Rory poszedł do salonu oglądać film.
- Oni są bogaci, prawda? - zapytała Tippy, gdy nowy mercedes, jeden z
najdro\szych modeli, zniknął sprzed domu.
Zauwa\yła równie\, \e wszyscy Grierowie nosili ubrania dobrych marek,
drogie, choć nieostentacyjne.
- Bardzo. Ojciec sądził, \e pieniądze zatrzymają mnie w domu i zmuszą do
podporządkowania się, ale nic z tego. Bardzo się pomylił.
Tippy przytuliła się do niego.
- Wiedziałam to ju\ wtedy, gdy po raz pierwszy znalazłam się z tobą sam na
sam. Odwoziłeś mnie ze szpitala do hotelu. Wtedy, gdy Crissy została postrzelona.
Cash objął ją mocno.
- Zdziwiłaś mnie tamtego dnia. Podobało mi się to, co zobaczyłem.
- Nie okazałeś tego.
- Nie odwa\yłem się - przyznał z uśmiechem. - Nie miałem zamiaru dać się
uwieść modelce, która była symbolem seksu.
- To były tylko pozory. - Wzruszyła ramionami. - Nauczyłam się sprawiać
takie wra\enie, ale w głębi duszy zawsze byłam nieśmiałą introwertyczką.
Cash pocałował ją w nos.
- I nadal nie nosisz okularów.
- Czasem noszę, gdy ciebie nie ma w domu - roześmiała się.
- Jesteś pró\na - oskar\ył ją. - Zupełnie niepotrzebnie. Myślę, \e w okularach
wyglądałabyś bardzo atrakcyjnie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]