[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czuję, że ją znam i mam wrażenie, że i ona wie o mnie niemal wszystko. Lubimy się, po prostu.
JOLANTA
Przygotowała sobie kolejną Krwawą Mary, ulubiony drink jej męża. Piła, bo nigdy nie spotykała się
z Adamem zupełnie na trzezwo.
Włączyła telewizor, niemal stale nastawiony na Discovery Channel, ulubiony program męża.
Zamknęła oczy, wsłuchując się w dzwięki niosące jej ukojenie. Niestety, rozpływało się ono za
każdym razem, kiedy znowu zauważała, że nie ma go przy niej. Odruchowo obejrzała się za siebie,
ale nadal go nie było. Wstała, dotknęła kilku rzeczy, których on kiedyś dotykał.
Jej życie nadal kręciło się wokół Mikołaja, choć jego już od dawna przy niej nie było. Wspomnienia
o nim, jej pamięć były dla niej przekleństwem, a zarazem największym darem, ponieważ wiedziała,
że bez wspomnień nie miałaby nic, zaczęłaby zanikać.
Po jego śmierci okazało się, że czas nie zaciera wspomnień, tylko je wyostrza i pogłębia.
Doskonale pamiętała ich pierwszy pocałunek. Pamiętała wyraznie, że gdy go wtedy pocałowała,
wiedziała już, że nigdy nie będzie chciała całować innych ust.
Pamiętała dzień jego śmierci, szary i deszczowy, dzień, w którym muzyka opuściła jej duszę.
Stale była nerwowa i smutna, wciąż na granicy łez.
Przyszłość okazała się ułudą i balastem, a przeszłość jedynym miejscem, w którym chciała żyć.
Teraz, trzy lata pózniej, nadal żyła w tym samym chłodnym, samotnym miejscu, licząc nie tylko na
zelżenie cierpienia zżerającego jej duszę, lecz oswojenie się z nim.
Kręcili się wokół niej rozmaici mężczyzni, próbujący zająć miejsce Mikołaja, nieświadomi tego, że
nikt nie zdoła tego zrobić. Adama lubiła, ponieważ znał swoje miejsce i nigdy nie starał się być dla
niej kimś, kim nie był.
Dopuściła go do siebie, bo był zupełnie inny od zmarłego męża.
Tak dalece, że nawet najmniejszym słowem nie przypominał jej o przeszłości. Choć tak naprawdę
miała wrażenie, że duch jej męża był
zawsze między nimi.
ADAM
Trudno mi z nią obcować, lubię ją, jednak ta wszechobecna atmosfera utraconej nadziei jest
dobijająca.
Jak zwykle jest lekko podchmielona, ale nie pijana. Ubrana w nieodłączną żałobną czerń, prostą i
elegancką. Patrzę na nią i widzę kobietę, która wygląda na starszą, niż jest w rzeczywistości.
Młodość umarła w niej trzy lata temu, choć w jej z nagła postarzałej twarzy łatwo można znalezć
ślady utraconej urody. Za każdym razem, gdy się spotykamy, mam wrażenie, że spowijający ją smutek
jest wyrazniejszy.
Na jej twarzy pozostały zmarszczki mimiczne utworzone na skutek śmiechu, mówiące wyraznie, że
kiedyś była szczęśliwa, ale jasne jest też, że już od dawna taka nie jest.
JOLANTA
Powoli chłód zaczął opuszczać jej ciało. Oddech nadal był
łapczywy, nieregularny, lecz teraz wypełniało ją poczucie spokoju i zadowolenia. Na moment
zapomniała o zgorzknieniu i bólu, zapomniała, że dla niej jest już za pózno, że nie może cofnąć czasu
i do pewnych rzeczy nigdy nie powróci.
Seks z Adamem jest inny, lepszy i gorszy zarazem. Nie pamiętała, żeby kiedykolwiek w dłoniach
kogokolwiek jej ciało odczuwało taką gorączkę, ale może pamięć działała selektywnie. Ważne, że jej
głód został
zaspokojony, samotność na krótko zapomniana w jego silnych ramionach.
Wstydziła się trochę ekstatycznych jęków, które raz po raz wyrywały się z jej gardła, głośnych,
niepohamowanych i zachłannych. Ale czuła, że ożywa, ciepło rozchodziło się po całym ciele
budzącym się z letargu. Na krótką chwilę była znowu sobą, a nie cieniem siebie.
Zasypiając, czuła obejmujące ją ramiona męża.
Jej sny tej nocy były kolorowe i tęskne.
ADAM
Zasypiając, nazywa mnie imieniem męża. Obejmuje mnie tak, jakbym był dla niej wszystkim na
świecie. Nie mam nic przeciwko temu.
To dobrze, że choć na krótki czas udaje mi się przepędzić z niej pustkę, dać kilka chwil
komfortowych złudzeń. Patrzę na nią i wiem, że za nic nie potrafię wyobrazić sobie rozmiaru jej
samotności.
Pogrążona we śnie wygląda na smutną, ale w jakiś sposób szczęśliwą.
Wychodzę, kiedy jestem pewny, że głęboko śpi.
ADAM
Kolejny tydzień spotkań z bardzo różnymi klientkami o bardzo podobnych pragnieniach. Chcą, żebym
zapomniał o pieniądzach, uwodził
je nie tylko ciałem, ale i słowami. Bym przestał panować nad sobą, wytrysnął przedwcześnie, nie
mogąc się powstrzymać.
Pamiętam ich koralowe usta, lśniące oczy, zimne palce przeczesujące moje włosy. Pamiętam sposób,
w jaki reagują ich ciała, gdy je rozpalam, drżenie, niecierpliwą agonię oczekiwania na kolejny dotyk.
Lubię nad nimi panować, sprawiać, by ich ciała przeszywały konwulsje i spazmy. To prawda,
czasem zdarzają się momenty, kiedy ich głód mnie mierzi, zachłanność odpycha, jednak są to rzadkie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • leike.pev.pl