[ Pobierz całość w formacie PDF ]
że patrzy na dziecko poruszające się w łonie matki.
Nie spodziewał się, że poczuje więz uczuciową z tą istotą, lecz stało się.
Na ekranie widział swoje dziecko.
Jade nacisnęła przycisk i wręczyła Benowi kartkę, która wyskoczyła z
drukarki. Zdjęcie dziecka z profilu. Ben natychmiast pomyślał o innym
zdjęciu, podobnym, schowanym głęboko w portfelu. Oto dostawał drugą
szansę. Tym razem postara się, żeby wszystko było dobrze.
Laborantka poruszyła głowicą i obraz na ekranie zmienił się. Pojawiło
się coś pulsującego, kurczącego się i rozkurczającego.
- To serce - wyjaśniła Jade. - On ma silne tętno. On? Ciekawość wzięła
górę.
- Czy to chłopiec? - spytał Ben.
- A chcecie wiedzieć?
Ben spojrzał na Maggie. Nie rozmawiali o tym. Przypomniała mu się
jakaś wzmianka na ten temat w jednym z jej e-maili, ale nie pamiętał, czy
chciała poznać płeć dziecka, czy nie.
- Co o tym sądzisz? - spytał. - Chcemy się dowiedzieć?
Maggie odmownie potrząsnęła głową.
- Nie. Wolę mieć niespodziankę.
R
L
T
Osobiście Ben miał dość niespodzianek, lecz uznał, że nie będzie robił z
tego kwestii. W końcu i tak się dowie.
- Zgoda, niech to będzie tajemnica.
- W porządku - odezwała się Jade, która czekała na ich decyzję. - Teraz
wykonam pewne pomiary - wyjaśniła, by sprawdzić, czy odpowiadają ka-
lendarzowi ciąży. - Który to tydzień? - Z tym pytaniem zwróciła się do
Maggie.
- Trzynasty.
- Zrobię pomiar przezierności fałdu karkowego. Polega to na zmierze-
niu płynu z tyłu szyi dziecka. Płód jest ułożony w dogodnej pozycji, więc
nie będzie z tym problemu. - Jade wykonała pomiar dwukrotnie. W końcu
spytała: - To jest dokładnie trzynasty tydzień?
- Trzynaście tygodni i dwa dni.
- Rozumiem.
Ben przyglądał się, jak laborantka wykonuje jeszcze jakieś inne pomia-
ry. Czy sprawdza już otrzymane dane, czy to coś innego?
- Pani ma czterdzieści dwa lata, zgadza się? - Maggie przytaknęła ru-
chem głowy. Jade odłożyła głowicę aparatu, wytarła brzuch Maggie z żelu,
potem zakryła go koszulą. - Poproszę lekarza radiologa, żeby sprawdził te
wyniki - rzekła. - To nie potrwa długo.
Benowi serce zamarło. Szukanie drugiej opinii nigdy nie wróży niczego
dobrego.
- Coś jest nie w porządku? - Maggie usiadła i odwróciła twarz ku nie-
mu. W jej oczach zobaczył błaganie o zaprzeczenie. - Udało ci się zobaczyć
wyniki, zanim wyłączyła aparaturę?
Ben potrząsnął głową.
R
L
T
- Nie. Może chodzi o to, że dziecko jednak nie jest ułożone prawidło-
wo? - zasugerował. - Może Jade chce, żeby wypowiedział się ktoś z więk-
szym doświadczeniem? Wygląda na piętnastolatkę, na pewno pracuje do-
piero od niedawna.
Mówił, co mu do głowy przyszło, w nadziei, że rozproszy obawy Mag-
gie. Przyznanie się, że boi się tak samo jak ona, nic by nie pomogło.
Jade wróciła z lekarzem radiologiem, sympatycznym mężczyzną po
czterdziestce. Ułożyła Maggie z powrotem w odpowiedniej pozycji, włą-
czyła aparat i powtórzyła badanie. Doktor Evans przyglądał się w milcze-
niu. W końcu zwrócił się do Maggie i Bena.
- Sprawdzamy grubość obrzęku z tyłu szyi dziecka - zaczął. - Norma
wynosi trzy milimetry. Ponad trzy milimetry oznacza większe ryzyko wy-
stąpienia zespołu Downa. W przypadku waszego dziecka to jest trzy i pół
milimetra.
Ben usłyszał, jak Maggie głośno wciąga powietrze.
- Czyli z naszym dzieckiem coś jest nie tak?
- To badanie niczego nie przesądza - tłumaczył lekarz. - Należy wziąć
pod uwagę również inne czynniki, takie jak wiek matki i kalendarz ciąży.
Wszystko to razem wskazuje na zwiększone ryzyko, ale żeby mieć pełniej-
szy obraz, zrobimy analizę krwi. Czy miała pani pobieraną krew przed
przyjściem tutaj?
Maggie potwierdziła skinieniem głowy, lecz Ben zastanawiał się, ile z
tego, co mówił lekarz, do niej dociera. Reagowała z opóznieniem, patrzyła
na nich niewidzącym wzrokiem.
- Dobrze. Pani lekarz prowadzący dostanie wynik dopiero za dwa dni,
ale wtedy będzie miał znacznie więcej danych do analizy sytuacji. Na pod-
stawie pomiaru przezierności fałdu karkowego i analizy krwi będzie mógł
w osiemdziesięciu pięciu procentach określić ryzyko. Nie zapominajmy
jednak o tych piętnastu procentach, które mogą przeważyć szalę w jedną
R
L
T
albo drugą stronę. Podsumowując, dzisiejsze badanie plasuje dziecko w
grupie podwyższonego ryzyka, lecz na sto procent niczego nie przesądza.
Ben czekał, aż Maggie zada więcej pytań, lecz ona milczała. Odezwał
się więc sam:
[ Pobierz całość w formacie PDF ]