[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kiedy ojciec wracał do domu trzezwy, wszyscy bardzo się cieszyli, że będzie spokój. Gorzej
było, kiedy po pracy szedł z kolegą na piwo. Wtedy trzeba było brać nogi za pas. Czasem udawało nam
się w porę uciec, ale niestety nie zawsze.
Po wypiciu alkoholu stawał się bardzo agresywny. Nie liczył się z niczym i z nikim. Regularnie
bił i wyzywał mamę. Awantury były nieodłączną częścią naszej codzienności. Baliśmy się jego
powrotów do domu. Nigdy nie było wiadomo, w jakim przyjdzie stanie.
Pewnego dnia przyszedł pijany i stwierdził, że w domu jest bałagan. Postanowił nauczyć żonę
porządku. Zrobił kupę do zlewu, na stertę nieumytych naczyń. Zapłakana mama wyrzucała naczynia na
śmietnik. Innym razem nasrał do torby na zakupy Mama próbowała tę torbę wyprać, ale to nie
pomogło.
Nigdy nie zdarzało się, aby po tych wstrętnych czynach okazywał jakąkolwiek skruchę. Wręcz
31
odwrotnie. Chwalił się kolegom, że wynalazł inteligentną metodę na wychowywanie żony.
Zastanawiałam się, co o nim myśleli jego koledzy Czy także widzieli w tym dobry dowcip?
Zawsze znalazł powód, żeby mamę zbić. Rzucał w nią czym popadnie. Na przykład budzikiem,
który mama dopiero co kupiła. Patrzyłam przerażona, jak budzik rozlatuje się na drobne kawałki.
Zmartwiłam się, bo był nam potrzebny, żebyśmy mogli w porę wstać do szkoły. Był to jedyny dobry
zegarek w całym domu. Pózniej długo nie mieliśmy budzika i często spóznialiśmy się na lekcje.
W czasie jednej z takich awantur mama uciekła do ogródka i schowała się za bzami. Tata rzucał za nią
kamieniami. Kiedyś dopadł ją w ogrodzie. Cieszył się, że mu nie umknie. Podniósł z ziemi kilka
dorodnych buraków cukrowych - na szczęście chybił, bo był zbyt pijany Niestety bywało, że rzucał
celnie. Mama ma ślady do dzisiaj. Buraki cukrowe nie rosły w naszym ogrodzie. Gubiły je ciężarówki
jadące do pobliskiej cukrowni. Tacie służyły za broń. Następnego dnia, kiedy już wytrzezwiał i można
było z nim porozmawiać, mama zarzuciła mu, że o mało jej nie ukamienował. Odpowiedział
z oburzeniem, że to przecież nie kamienie tylko buraki, i specjalnie zadał sobie tyle trudu, zbierając je
na szosie, żeby nie zrobić jej krzywdy!
Rzucanie do celu było jego ulubionym sportem.
Pewnego razu przyszła do mamy w odwiedziny koleżanka - Bela. Po chwili, wrzeszcząc od
progu, wpadł zalany tatuś. Obydwie wystraszone uciekły do ogrodu. Schowały się w krzakach. Tata,
klnąc na czym świat stoi, zataczając się, wybiegł na poszukiwania. Nie mogąc ich dojrzeć, wściekły
ruszył w kierunku domu. Koleżanka mamy poczuła się bezpieczna i wychyliła głowę zza krzaka. Na jej
nieszczęście w tym momencie zauważył ją i rzucił wcześniej przygotowanym kamieniem. Bela nie
zdążyła uskoczyć. Kamień trafił ją w głowę. Wszyscy usłyszeliśmy krzyk i zobaczyliśmy, jak słania się
z bólu, a z głowy ciurkiem leje się krew. Po chwili cała twarz była czerwona. Tato spokojnie jak trusia
położył się w swoim barłogu. Odwrócił się tyłem, nie mogliśmy zobaczyć jego twarzy. Wiedzieliśmy, że
nie śpi, tylko udaje. Zawsze tak robił, gdy coś nawywijał. Dla wszystkich było to znakiem, że nie można
tatusiowi przeszkadzać, bo dopiero może pokazać, na co go stać. Mama ubłagała Belę, żeby nie
zgłaszała tego na milicję i nie robiła nam wstydu. Musiała mamie przyrzec, że tego nie zrobi. Mama
opatrzyła jej ranę i odprowadziła do domu. ,
Innym razem, kiedy przyszedł pijany mama schowała się przed nim za zasłoną. Stała na
parapecie, trzęsąc się ze strachu. Tymczasem on, wyzywając ją od kurew i szmat, szukał jej po całym
mieszkaniu, obiecując, że jej pokaże. Przeglądał wszystkie szafy i zakamarki, ale nie wpadł na to, żeby
zajrzeć za zasłonę. Mama, nieprzytomna ze strachu, stała tak całą noc. To zdarzenie najbardziej utkwiło
w pamięci bratu, ponieważ nie mógł spać z powodu... smrodu. Otóż mama, stojąc na parapecie, zrobiła
kupę.
Kiedyś wygrał w konkursie czytelniczym duży czarny wazon. Był z niego bardzo dumny, ale
pewnego razu jak zwykle przyszedł pijany i rozbił wazon o ścianę. Kiedy przychodzili znajomi
i zauważali brak wazonu, zaciekawieni pytali, co się stało. Odpowiadał, że niegrzeczne dzieci zniszczyły
jego wspaniałe trofeum.
Powroty ojca do domu oznaczały wielkie napięcie i strach w oczekiwaniu na to, co miało się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]