[ Pobierz całość w formacie PDF ]
lub też zjechać po zboczu góry albo w jej wnętrzu. To bardzo piękne miejsce, a zatem...
Wyjął kilka rysunków z teczki, która leżała przed nim na stole.
- Mamy szkice trzech architektów, przedstawiające budynek uzdrowiskowy w tym miejscu.
Numer pierwszy: budynek okrągły, całkowicie pokrywający górę.
Uniósł szkic do góry, a potem podał go młodemu człowiekowi, siedzącemu po jego prawej
stronie.
- Na szczycie góry architekt umieścił pawilon widokowy, gdzie będzie można również
spożywać posiłki. W środku góry znajdą się szyby TP dla tych, którzy zechcą oglądać widoki
bez konieczności odbywania wspinaczki. Oczywiście znajdą się tam również szyby,
prowadzące na plażę.
Odwrócił się i spojrzał w stronę drzwi.
- Tak? O co chodzi?
W otwartych drzwiach stała młoda sekretarka Wemblinga z niepewnym uśmiechem na
twarzy.
- Przepraszam pana, bardzo przepraszam - zwróciła się do Wemblinga - ale przyszedł Fornri.
- Nie mam czasu, żeby teraz z nim rozmawiać - rzekł Wembling. - Proszę mu powiedzieć,
żeby przyszedł pózniej.
- Czy to rozsądne, Harlow? - zapytał Ayns. - Przecież jest prezydentem Langri.
- To nie daje mu prawa do przerywania, kiedy tylko mu się spodoba - powiedział Wembling.
- To nie kwestia prawa - stwierdził Ayns - lecz kurtuazji.
- Czy powiedział, czego chce? - zwrócił się Wembling do sekretarki.
- Nie, proszę pana.
- A może zmienił zdanie na temat tych parcel? - podsunęła jakaś młoda kobieta.
- Powiedz mu, że ich nie odzyska i lećmy dalej - zawołał ktoś inny.
- Sądzę, że masz rację, Hirusie - zwrócił się Wembling do Aynsa. - To rzeczywiście sprawa
kurtuazji. Zobaczę się z nim i umówię na pózniej - rzekł i zwrócił się do sekretarki: - Proszę
go tu przysłać.
Wszystkie oczy patrzyły na drzwi, kiedy ukazał się w nich Fornri. Talitha pomyślała sobie, że
pewnie każdy był ciekaw, jak przyjął swoją porażkę. Wszedł, uśmiechając się, i stanął w
drzwiach.
- Jestem teraz bardzo zajęty, Fornri - rzekł doń Wembling. - Czy moglibyśmy umówić się po
południu?
- Nie ma potrzeby, proszę pana - odparł Fornri. - Przyszedłem tylko po to, żeby przekazać
zestawienie podatków.
Zapanowała konsternacja i jedynie Wembling zdobył się na uśmiech.
- Zestawienie podatków? Patrzcie, nawet w raju każą płacić podatki!
Jego młodzi, inteligentni asystenci wybuchnęli śmiechem, a Wembling mówił dalej.
- Dobrze, Fornri, ale takich rzeczy nie musisz przekazywać mi osobiście. Możesz je zostawiać
sekretarce.
- Myślałem, że może zechce pan zadać mi kilka pytań na ten temat - rzekł Fornri.
Obszedł stół, przyjaznie skinął Talicie głową i wręczył plik dokumentów Wemblingowi, który
skinął głową z podziękowaniem i rzucił je na stół. Potem spojrzał na podsumowanie.
Schwycił dokument, gwałtownym ruchem podniósł go do oczu, popatrzył jeszcze raz i z
wściekłością zerwał się na równe nogi.
- To jest zestawienie podatków!? Toż to oszustwo! Zdzierstwo! Rozbój! %7ładen sąd na to nie
pozwoli!
Siedzący najbliżej asystent wziął do ręki plik dokumentów, spojrzał na podsumowanie,
również zerwał się na równe nogi i przekazał go dalej. Członkowie personelu po kolei
okazywali wściekłość, zdumienie lub oburzenie. A tymczasem Wembling perorował.
- Tylko dlatego, że nazywacie się rządem, nie oznacza, że wolno wam wejść tutaj... tak,
popatrz sobie na to. Tylko dlatego, że nazywacie się rządem, nie oznacza, że wolno wam
wejść tutaj i konfiskować, bo do tego to się sprowadza: te podatki są właściwie konfiskatą.
Prawo tego zabrania od wieków! Oto cała planeta i tylko jeden podatnik, firma Wembling and
Company, a jeśli sądzicie, że wolno wam, ot, tak sobie wejść tutaj... Czy kiedykolwiek
widzieliście podobne zestawienie podatków? Pójdziemy z tym do sądu i zażądamy
odszkodowania, oto, co zrobimy!
Fornri grzecznie słuchał, a Talitha, posyłając mu od czasu do czasu ukradkowe spojrzenia,
pomyślała sobie, że ten jego wspaniale obojętny wyraz twarzy był prawdziwym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]