[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przypadkowo komandosi trafili do mnie. Od nich dowiedziałem się o waszej wyprawie.
- No dobra, dokąd ci Anglicy mogli uciec? - zapytał Knopf.
- Nie wiem - Ahmed wzruszył ramionami. - W nocy nie ujdą daleko, nie znają terenu.
Czym prędzej wyruszyliśmy. Górale Ahmeda ubezpieczali każdego z nas linami z
przodu i z tyłu. W ten sposób, powiązani kilkoma odcinkami lin wędrowaliśmy w dół. Na
szczęście niebo przejaśniło się i księżyc rozświetlił mrok.
Marsz był piekielnie trudny, a górale wcale nas nie oszczędzali. Po drodze zrobiliśmy
tylko dwa krótkie postoje. W ten sposób około ósmej rano byliśmy przy ruinach wsi.
Rozłożyliśmy się wśród krzaków i czekaliśmy. Lustrowałem okolicę spoglądając przez szkła
lornetki. Po dwóch godzinach czekania dobiegły nas bliskie odgłosy strzelaniny. Wtedy
Ahmed dał znak jednemu ze swych ludzi. Góral zniknął mi z oczu, a po pięciu minutach
mostek wyleciał w powietrze.
- Już nam nie uciekną - mruknął zadowolony Ahmed.
Oto naszym oczom ukazały się dwa ciągniki z ludzmi Stuckera w środku. Jechały
bardzo szybko, ale gwałtownie zahamowały przed zniszczoną przeprawą. Z pierwszego
pojazdu wysiadł Stucker. Wtedy z ruin padł pojedynczy strzał. SS-mana obróciło w powietrzu
i wpadł do koryta rzeki. Na drogę wyskoczyli jacyś uzbrojeni ludzie, którzy natychmiast
zastrzelili pozostałą czwórkę SS-manów. Zabrali profesora Sauera i dwie skrzynie. Ahmed za
pózno dał swym ludziom rozkaz do ataku. Tamci błyskawicznie wycofali się w góry po
drugiej stronie wsi.
- Zatrzymaj swoich górali - poprosiłem Ahmeda.
Spojrzał na mnie zdziwiony, ale spełnił moją prośbę. Otóż, ludzie, którzy zaatakowali
konwój wyglądali dokładnie tak samo jak ten, którego ciało znalezliśmy wśród ruin po
ostrzelaniu nas z mozdzierza. Już wtedy nabrałem podejrzeń, że to byli przebrani za Rosjan
Niemcy, najprawdopodobniej oddział specjalny Brandenburg . Ich zachowanie i sposób
zorganizowania zasadzki tylko potwierdziły moje podejrzenia. Obawiałem się, że Ahmed
mógł niepotrzebnie stracić partyzantów w pościgu. Komandosi niemieccy zapewne zostawili
jakiś oddział osłonowy mający zatrzymać pogoń.
Nagle moją uwagę przykuło coś zupełnie innego. Na wiejskiej drodze pojawili się
czterej mężczyzni uzbrojeni w brytyjskie steny i jednego brena.
- To ci Anglicy - wyszeptał mi do ucha Ahmed.
- Zobaczmy, co zrobią - mruknąłem.
Brytyjscy komandosi obejrzeli i sprawdzili ciągniki, potem zeszli do koryta rzeki i
wyszli niosąc Stuckera. SS-man jeszcze żył.
- Rób co chcesz - powiedziałem do Ahmeda. - Los Stuckera jest mi obojętny. %7łyczę
powodzenia w szukaniu tego waszego wilka.
W tej chwili myślałem już tylko o wyciągnięciu moich żołnierzy żywych. Nie
chciałem wdawać się w kolejne walki. Ahmed bez słowa skinął głową i odwrócił się.
- Powiedz mi, skąd znasz tak dobrze niemiecki? - zapytałem na koniec.
- Stucker nauczył mnie wielu rzeczy - odrzekł Ahmed. - Wtedy, kiedy był moim
nauczycielem, nazywał się Schmidt. Oszukał mnie, obiecał, że to ja będę miał Wilka
Kaukazu. Teraz przyszedł czas zapłaty za niedotrzymanie umowy.
Uśmiech na twarzy Ahmeda nie wróżył najlepiej Stuckerowi. Czym prędzej wraz z
Knopfem i resztą strzelców skierowaliśmy się wysoko w górę, do pozostałych żołnierzy.
Po dwóch dniach, nie niepokojeni wróciliśmy na linie niemieckie. W aule nie
znalazłem ani ciała Stuckera, ani Brytyjczyków.
Po tej misji wszyscy otrzymaliśmy nagrody, pokazano nas w kronice filmowej,
opisano w gazetach. Trójka dziennikarzy, którzy przeżyli wędrówkę, już nigdy nic więcej nie
napisała. Zniknęli. Knopfa i resztę strzelców skierowano na Kretę, gdzie zginęli w zasadzce
zorganizowanej przez greckich górali wspieranych przez komandosów z SAS.
Mnie, po pouczeniu o zachowaniu tajemnicy, wysłano jako instruktora do batalionu
szkolnego. W czasie jednego z treningów niespodziewanie urwała się lina. Spadłem kilka
metrów. Na szczęście skończyło się tylko na złamaniu obydwu nóg. Ta kontuzja
spowodowała, że zostałem zdemobilizowany.
Ebersche zamilkł na dobre. Przez dłuższą chwilę obaj siedzieliśmy w milczeniu.
- Jest już naprawdę bardzo pózno - odezwałem się.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]