[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dystans, a znalazłszy się na dole dobył miecza, czemu towarzyszył szelest skórzanej pochwy i
brzęk metalu. Pognał za Tairem, który rozpoczął ju\ pościg za uciekającymi selkie. Leśny
Człowiek z całą pewnością szybciej poruszał się na linie, ale tutaj, na płaskim gruncie, długie
i sprę\yste nogi Conana dawały mu przewagę. Nie minęły nawet dwa uderzenia serca, gdy
przemknął obok Taira i zaczął doganiać ostatnich selkich.
Nie zastanawiał się nawet dlaczego uciekali, choć było to dość dziwne. Jeden mały
mieszkaniec drzew i nieco większy Cymmerianin nie usprawiedliwiali popłochu wśród tak
licznej grupy. Tym jednak będzie martwił się pózniej. Tymczasem bowiem dogonił prawie
selkiego, który biegł w ogonie grupy i nale\ało zadecydować, w jaki sposób pochwycić go,
nie powodując jednocześnie jego śmierci. Mieczem po nodze. Tak, to mogło być to.
Strona 18
Perry Steve - Conan wyzwoliciel
Zwiatło gwiazd zalśniło na \elaznym ostrzu, gdy biegnący za selkim olbrzym zamachnął
się, by ugodzić swój cel. W tym momencie jednak uciekający musiał wyczuć
niebezpieczeństwo. Czy usłyszał odgłos kroków Conana, czy poczuł jakiś ruch powietrza, czy
te\ posłu\ył się jakimś zmysłem, nie znanym ludziom, nie miało to znaczenia, dość, \e
obejrzał się błyskawicznym ruchem przez ramię, dojrzał Conana i rzucił się do przodu
gwałtownym susem w momencie, gdy miał spaść na niego miecz. Ostrze minęło cel, a nagły
brak spodziewanego oporu niemal wywrócił Cymmerianina. Zdołałby wszak\e utrzymać
równowagę, gdyby nie korzeń, który akurat przez złośliwość losu wyrósł z ciemności, wprost
pod jego stopą. A \e Conan biegł dotąd pełną szybkością, wywinął w powietrzu sporego
kozła i poleciał głową do przodu.
Rzucił bluznierstwo, które kiedyś, będąc dzieckiem, usłyszał z ust swego ojca, gdy kowal
niechcący uderzył go w kuzni młotem w rękę.
Bogowie fortuny uśmiechnęli się zatem do uciekającego selkie, ale ju\ po chwili odwrócili
od niego swą przyjazną twarz. Selkie bowiem widząc lecącego Conana, uznał snadz, \e jest to
zamierzony skok w jego kierunku i sam równie\ uskoczył. yle jednak ocenił tor lotu swego
prześladowcy, albowiem miast zejść mu z drogi, stanął właśnie na niej. Natychmiast
zrozumiał swój błąd i wyhamował gwałtownie, ale było ju\ za pózno.
Conan rąbnął w zdezorientowanego selkie całym, sporym skądinąd, cię\arem swego ciała,
zwalił go z nóg i przygniótł do ziemi. Razem przejechali jeszcze kawałek po trawie, a
Cymmerianin siedział przy tym na selkim, jak chłopiec jadący na saniach po śniegu.
Pozostali selkie zniknęli w ciemnościach nocy.
Tair przybył zaledwie moment po zderzeniu i zatrzymał się przy le\ących.
Jestem najlepszy z wiosennych tancerzy drzew powiedział do wstającego Conana
ale musisz nauczyć mnie tego skoku. Nigdy dotąd nie widziałem czegoś podobnego.
Conan spojrzał na nieprzytomnego selkie, a potem na Taira, po czym wzruszył tylko
lekcewa\ąco ramionami.
To nic takiego. To taka dziecięca sztuczka z miejsca, z którego pochodzę.
Bierzemy go na spytki?
Tak& zaczął Conan.
Przerwał mu jednak odgłos biegnących stóp. Conan zostawił wcią\ nieprzytomnego selkie
i dobył miecza. Odgłos kroków dochodził jednak od strony drzew i nie byli to kamraci ich
jeńca.
Zwięte Nasienie! rozległ się krzyk jakiegoś mę\czyzny. Ukradli Zwięte Nasienie!
Będąc ju\ z powrotem na drzewie, na którym odbyła się uczta, Conan słuchał wyjaśnień
Cheen.
Drzewa w naszej osadzie są największe spośród wszystkich rosnących na ziemi
zaczęła ale nie zawsze tak było. Dwadzieścia pokoleń temu najpotę\niejsza z naszych
szamanek stworzyła zaklęcie, które spowodowało wzrost normalnych drzew do rozmiarów
trzydziestokrotnie większych.
Conan przytaknął, nie przerywając jej. Spoglądał na otwartą skrzynię u stóp Cheen.
Ale nie wystarczył sam wzrost. Ziemia tutaj nie jest w stanie zapewnić wystarczająco
du\ej ilości po\ywienia dla korzeni tak wielu i tak wielkich drzew. Tak więc szamanka, a na
imię było jej Jinde, stworzyła następny czar, który zamknęła w specjalnie przygotowanym
nasieniu. Daje ono wielką energię ka\dej z roślin, która znajduje się blisko niego.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]