[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Uwiedzenie mnie?
- Doprowadzenie do tego, żebyś chodził - odparła patrząc na niego ze wzburzeniem.
- Wtedy jeszcze nie chodziłem.
- Ale prawie. Sam powiedziałeś tego ranka, kiedy wyjechałam, że teraz jesteś w stanie dokonać
wszystkiego. Nie potrzebowałeś mnie dłużej.
- A może to lekarze powinni o tym zadecydować? Albo ja? Chyba że to ty jesteś najmądrzejsza na świecie.
- Nie chciałam tam siedzieć i czuć się jak uwięziona.
- Za tysiąc dolców na dzień? - wykrzyknął z niedowierzaniem. - Musiałaś mieć jakiś poważny powód, żeby
to rzucić.
- Zmęczyła mnie ta cholerna bezustannie piękna pogoda.
- Dlaczego poszłaś ze mną do łóżka, Lilah? - zapytał gwałtownie. - Pożegnalny prezent? Zasłużyłem sobie
na ciebie jak na odznakę za postępy? Czy też byłem jedynym, na jakiego ty zasłużyłaś?
%7łachnęła się, jakby ją uderzył.
- Jak śmiesz mówić podobne rzeczy?
- No to dlaczego? Powiedz mi.
- Musiałeś sobie udowodnić, że jesteś w pełni mężczyzną, a ja o tym wiedziałam.
Roześmiał się cierpko.
- Czy to nie jest dawno ustalone i poza dyskusją? Wszystkich młodych pacjentów płci męskiej ta sprawa
niepokoi. I oboje dobrze wiemy, że nie pomogłaś im sobie tego udowodnić. Dlaczego ze mną było inaczej?
Dlaczego ze mną spałaś?
- Bo tego chciałam! - wrzasnęła.
Mała Milly zadrżała na ten nagły hałas.
- Dlaczego?
- Ciekawość - oświadczyła z ożywieniem. - Już za długo to odkładałam. Chciałam się przekonać, o co ta
cała wrzawa.
- Kłamstwo - stwierdził, a ona otworzyła usta ze zdumienia. - Od pierwszego dnia twoje gruczoły
reagowały na to, co się między nami tliło. - Zbliżył do niej twarz. - Od czasu gdy zapytałaś:  Jak robię co? ,
miałem ochotę wziąć cię do łóżka i przekonać się. Ciebie też do mnie Ciągnęło. Nieważne, że oboje nie
chcieliśmy się do tego przyznać, bo i tak w końcu się to zdarzyło. Poddaliśmy się temu i było wspaniale do
tego stopnia, że aż się śmiertelnie wystraszyłaś. Wyłgiwałaś się tak skutecznie z wszelkich związków w
swoim życiu, że gdy wreszcie zdarzyło się coś prawdziwego, nie umiałaś sobie z tym poradzić. Kiedy
odkryłaś to, o czym tak seksownie gadałaś, podwinęłaś pod siebie ogon i uciekłaś.
- Opowiadasz mi tu klity-bajdy, Cavanaugh.
- Jesteś tchórzem. Zwiewasz, jeszcze zanim zdarzy się coś złego.
- Dlaczego nie? O mały włos bym do ciebie przylgnęła, pielęgnując cię aż do czasu, gdy byłbyś zdolny
pogonić z powrotem do tej Królewny Znieżki von Elsinghumor...
- Hauer. Von Elsinghauer.
- Jak tam ją zwał. Nie miałam zamiaru patrzeć, jak do niej lecisz, jakby ci skrzydełka u nóg wyrosły. - Ku
swemu straszliwemu upokorzeniu Lilah stwierdziła, że płacze. - Do cholery z tobą, ty kretyński idioto!
Dobrze wiesz, dlaczego poszłam z tobą do łóżka! Bo się w tobie zakochałam. I tak, zrobiłabym to
 cokolwiek innego , skoro dzięki temu mógłbyś znowu zacząć chodzić i żyć w taki sposób, jak przedtem!
Pragnęłam z całego serca zobaczyć, jak dajesz pierwszy krok w moim kierunku. Ale nie chciałam patrzeć,
jak odchodzisz. Nie chciałam zostać z tobą po to, żebyś mnie odesłał, kiedy już nie będę ci potrzebna. Nie
miałam zamiaru ci pozwolić kochać się ze mną dalej, mylić wdzięczność z wielką namiętnością i ostrzyć
broń na inną kobietę! A poza tym, nie sądzę, że powinieneś już używać kuł. Nie wiesz, jakie szkody...
- Lilah.
- ...możesz sobie wyrządzić? Ty głupku. I ten...
- Lilah.
- ...ten twój rehabilitant, co to mnie zastąpił, też głupek. Każdy ekspert mi przyzna, że niepotrzebnie
przyśpieszacie...
- Lilah.
- A jeszcze jedna rzecz - oświadczyła, gwałtownie pocierając wzbierające łzami oczy. - Dobrze wiedziałam,
że coś pójdzie nie tak, jeśli kiedykolwiek prześpię się z mężczyzną. I poszło, to pewne. Okres mi się o parę
dni spóznił. Zamorduję cię, Cavanaugh!
Zacisnął palce na jej żuchwie.
- Do cholery jasnej! Znam tylko jeden skuteczny sposób na to, żebyś przestała gadać.
Przycisnął usta do jej warg. To wystarczyło. Sekundę pózniej całowali się żarłocznie z głowami
przytulonymi do siebie nad maleńką Milly. Kiedy wreszcie oderwał się od niej, warknął:
- Powinienem cię raczej udusić za to piekło, które mi zgotowałaś. Nie waż się nigdy więcej tak mnie
porzucić. Nigdy.
- Tęskniłeś za mną?
- Ni cholery. Brakowało mi tylko nieładu, hałaśliwości, tego całego chaosu, który ci towarzyszy.
- Czyli tęskniłeś za kimś, z kim mógłbyś wojować.
- Aha. Lubię z tobą wojować.
- Tak? Dlaczego?
- Bo jak się zaczynasz wściekać, biust ci podskakuje. - Sięgnął ponad dzieckiem i włożył rękę pod sweter
Lilah. Przycisnął dłoń do sterczącego sutka. - To by umarłego...
- Nie przeszkadzamy?
Lilah i Adam spojrzeli w stronę drzwi. Stali w nich Randolphowie. Elizabeth patrzyła szeroko otwartymi
zdziwionymi oczami. Thad usiłował zapanować nad żywiołowym śmiechem. Adam wyciągnął rękę spod
swetra Lilah, ale nie śpieszył się zanadto.
Cała czwórka nie bardzo wiedziała, jak przerwać niezręczną sytuację. Wreszcie Lilah się odezwała:
- No, przestańcie tam stać jak jakieś gamonie. Wezcie dziecko, bo chcielibyśmy z Adamem pojechać do
mnie, żeby się trochę poobłapiać.
- Co ja zrobię z tą twoją niewyparzoną buzką?
- Mam na to wspaniały pomysł - uśmiechnęła się złośliwie.
Popatrzył na nią podejrzliwie.
- Nie chcę tego słuchać.
- Owszem, chcesz. Umierasz z ciekawości. - Wyszeptała mu swój pomysł prosto do ucha, aż jego brzeżek
poczerwieniał. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • leike.pev.pl