[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Laura właśnie piła coś, co pachniało jak kakao. Na ich widok wstała od
stołu i wyciągnęła dłoń.
- Czy ktoś w końcu dokona prezentacji?
- Jasne - odparła Casey, z nerwowym uśmieszkiem. - Zmiało,
przedstaw się - powiedziała, zwracając się do swojego gościa.
Marcus znów odniósł wrażenie, że w tej młodszej kobiecie jest
coś szczególnego. W jej spojrzeniu kryło się tyle tajemnic...
- Jestem Marcus - powiedział bez zastanowienia i natychmiast
skarcił się w duchu za brak ostrożności. Musi wreszcie zapanować nad
nerwami, jeśli nie chce, aby te dwie dziewczyny w pięć minut poznały
całą historię jego życia. Postanowił uważać na to, co mówi.
Laura uniosła brwi, spojrzała mu w oczy i zaraz odwróciła wzrok.
Jak gdyby zaniepokoiło ją coś, co powiedział lub zrobił. Jak gdyby
wiedziała. I chyba rzeczywiście tak było - wiedziała wszystko o
tajemnicach.
- Laura - przedstawiła się z nieco sztucznym uśmiechem. Marcus
nie miał pojęcia, co się za nim kryło. - Musisz rzeczywiście być kimś
nadzwyczajnym.
ous
l
a
d
an
sc
- Dlaczego?
- Casey nie zwraca uwagi na przeciętnych mężczyzn. Trzeba
naprawdę wiele, aby ją zainteresować.
Marcus uśmiechnął się. Ta dziewczyna rzeczywiście była
sympatyczna. A ponadto bardzo urodziwa. Czarne włosy ściągnięte
wysoko w koński ogon falowały przy każdym jej ruchu. A ciemne,
błyszczące oczy były wyjątkowo piękne. Malowała się w nich
żywotność, emanowały ciepłem i serdecznością.
- Może czekała na najlepszy kąsek - oświadczył, poro-
zumiewawczo mrugając do Laury. Parsknęła śmiechem, a Marcus
stwierdził, że czuje się zadziwiająco swojsko i swobodnie w
towarzystwie obu sióstr. Była to bardzo, jak na niego, nietypowa
reakcja.
- Podoba mi się ten osobnik - oświadczyła Laura. Sięgnęła po
jeszcze jeden kubek i nalała do niego kakao.
- Proszę bardzo, Mar... - zająknęła się. - Proszę bardzo
- powtórzyła. - Nie mogę cię jednoznacznie ocenić, dopóki się nie
przekonam, czy lubisz gorące kakao.
Laura ruchem głowy wskazała mu krzesło przy stole. Marcus
usiadł i usiłował przystosować się do panującego w kuchni nastroju.
Ale było tu zbyt przytulnie. Zbyt intymnie. Należało stąd zniknąć, gdy
tylko rozbłysło światło. Do diabła, dlaczego wtedy nie wyszedł?
Casey włączyła radio i kuchnię wypełniły dzwięki kolędy.
Marcus nie był w stanie tego znieść. Odstawił kubek i podniósł się.
- Muszę już iść.
ous
l
a
d
an
sc
- Ależ Marcus, zostań. - Casey wstała i położyła dłoń na jego
ramieniu.
Laura zwróciła wzrok na Marcusa.
- Strasznie mi przykro. Nie zamierzałam popsuć wam wieczoru.
Po prostu nie mogłam spać, usłyszałam jakieś głosy i pomyślałam... -
Urwała.
- Niczego nie popsułaś, Lauro...
- Wydaje mi się, że tak.
- Nie jest tak, jak sądzisz - odezwała się Casey.
- Nie wychodzę z twojego powodu, Lauro - zapewnił Marcus.
- W ogóle nie powinieneś wychodzić - odparła szybko.
- Spałabyś lepiej, gdybym został? - zapytał. Laura zamrugała
zdumiona.
- Czy ja mówiłam, że nie mogę spać?
- Owszem.
- A wspomniałam, dlaczego?
- Nie, ale widzę, że się czegoś boisz, Lauro. Z twoich oczu
wyziera lęk.
- A ja widzę, że bystry z ciebie chłopak. Znalazłeś znakomity
pretekst, żeby się wprosić na noc. - Zerknęła na Casey. - I co ty na to,
Casey?
- Jestem za tym, aby został. A ty?
- To nie moja sprawa - odparła Laura, ale posłała siostrze
zdumione spojrzenie.
- Będzie spał na kanapie - oświadczyła Casey. - Sam.
ous
l
a
d
an
sc
- Jasne.
- Laura!
- Już dobrze, niech ci będzie. - Laura dopiła kakao i utkwiła
wzrok w Marcusie, który ponownie sięgnął po kubek. Uśmiechnęła się,
gdy go odstawił.
- Masz czekoladowe wąsy - powiedziała.
- Ty też - odciął się ze śmiechem.
Laura roześmiała się głośno i grzbietem dłoni otarła usta.
- Możesz zostać - orzekła. - Mężczyzni, którzy lubią kakao, mają
zbyt analityczny umysł i są zbyt poważni dla mojej siostry.
- Rzeczywiście zawsze sądziłem, że mam analityczny umysł i
jestem poważny - przyznał zgodnie z prawdą.
- To widocznie chodzi w parze.
- Chyba tak.
Coś zastanawiającego działo się między tą dziewczyną a nim.
Uświadomił to sobie dopiero wtedy, gdy Casey chrząknęła znacząco.
Spojrzał na nią i nagle zapragnął jej wyjaśnić, co się z nim dzieje.
Zaraz jednak zaczął mieć wątpliwości, czy potrafiłby to zrobić. Po
namyśle uznał, że lepiej nic nie mówić. Jego uczucia i tak nie miały
znaczenia, bo zamierzał skutecznie je zdusić. Lepiej nie czuć absolutnie
nic. Do żadnej z panien Jones.
Musiałam stracić rozum, pomyślała Casey. Chwyciła wszystkie
poduszki z rozkładanej kanapy i rzuciła je na podłogę. Potem schyliła
się, aby wyciągnąć spod siedzenia wysuwany materac. Co, u diabła, w
ous
l
a
d
an
sc
nią wstąpiło? Od dwóch godzin zachowywała się w sposób dla siebie
zupełnie nietypowy. Gdzie się podziała Casey Jones, nieustraszona
reporterka, niezależna, samodzielna kobieta, która nie ma zwyczaju
zabiegać o względy mężczyzny? Rzeczywiście się dzisiaj popisała!
Zwabiła Obrońcę do domu. Flirtowała z nim. Prowokowała go tak
bezwstydnie, że równie dobrze mogłaby mu od razu powiedzieć, że
chce się z nim kochać.
Z irytacją przeczesała palcami włosy. Marcus - o ile to jego
prawdziwe imię - i Laura jeszcze popijali w kuchni kakao. Nic
dziwnego, że tych dwoje tak bardzo przypadło sobie do gustu. Oboje
coś ukrywali. Laura siedziała wpatrzona w Marcusa tymi swoimi
wielkimi, ciemnymi oczami, a Marcus był najwyrazniej pod wrażeniem
urody Laury.
Skarciła się w duchu za swój egoizm. Lub raczej próbowała się
skarcić. Owszem, od dawna... Nigdy żaden mężczyzna nie działał na
nią tak jak Marcus. Ale jeśli podobał się Laurze...
Och, do diabła, dlaczego musi się jej podobać?
Wepchnęła poduszkę do czystej poszewki tak energicznie, jakby
chciała ją rozedrzeć, i z rozmachem cisnęła obok kanapy. Potem
naciągnęła zmarszczony gumką róg prześcieradła na róg materaca.
Westchnęła. Przynajmniej z jednego mogła się cieszyć.
Zobaczyła jego twarz. Jest jedyną dziennikarką, której się to udało.
Poznała Obrońcę.
Cóż, może nie wiedziała o nim wszystkiego, ale ujrzała jego
twarz.
ous
l
a
d
an
sc
Przestała się znęcać nad prześcieradłem, wygładziła je i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]