[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się spodziewała.
Czyżby niósł ją do swojego pokoju? Czy nie tego właśnie chciała?
Znalezli się w prosto urządzonej, ładnej sypialni. Aóżko było duże, pościel niebie-
ska i świeża. Czyżby tu właśnie chciał ją uwieść?
Maisy poczuła się nagle potwornie upokorzona.
- Puść mnie, puść! - krzyknęła i zaczęła się szarpać, przyciskając jednocześnie bo-
lące ramię do ciała.
Aleksiej postawił ją, a następnie sięgnął po telefon. Przez chwilę rozmawiał z kimś
cicho, a ona patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami.
- Doktor zaraz tu będzie - oznajmił po chwili. - Co cię boli?
- Ramię i noga - odparła niepewnie. - Pójdę do siebie...
Aleksiej pokręcił głową.
- Wykluczone. Połóż się tu i zaczekaj.
Brzmiało to rozsądnie, a ramię bolało ją coraz bardziej, zresztą noga też, ale tylko
kiedy próbowała chodzić. Powinna więc tu zostać, ale... wciąż miała przed oczami minę
Aleksieja, kiedy powiedziała mu o Kulikowach.
W końcu przysiadła na brzegu łóżka, a Aleksiej zrobił coś, czego zupełnie się nie
spodziewała. Ukląkł przed nią i zaczął zdejmować jej buty.
- Nie, nie trzeba - powiedziała zażenowana. - Ja sama...
- A jak ramię? - spytał, zdejmując drugi but.
- Mam wrażenie, że drętwieje - odparła cichutko.
- yle to wyglądało - mruknął i westchnął ciężko. - Mam nadzieję, że kość jest cała.
Dałbym ci jakieś środki przeciwbólowe, ale chyba powinniśmy zaczekać na lekarza.
- Dobrze - bąknęła.
R
L
T
Nie mówiła już o swoim pokoju. Nie chciała zostawać sama. Ból był zbyt niepoko-
jący i ogólnie czuła się rozstrojona.
Lekarz rzeczywiście przyjechał bardzo szybko. Miał około pięćdziesięciu lat i był
elegancko ubrany. Znali się chyba dobrze z Aleksiejem, gdyż przywitali się serdecznie, a
następnie doktor zabrał się do badania. Był delikatny, ale dokładny. Stwierdził mocne
stłuczenie, lecz bez złamania, i polecił, żeby zrobiła zdjęcie rentgenowskie, by potwier-
dzić tę diagnozę. Następnie dał jej środki przeciwbólowe.
- Zatem jednak jestem oszustką - powiedziała zmęczonym głosem. - Nic sobie nie
złamałam.
Aleksiej przysiadł obok na łóżku.
- Wez to. - Podał jej dwie białe tabletki i szklankę z wodą.
Wzięła je z jego dłoni i sama nie wiedząc czemu, oblała się rumieńcem. Może
sprawiło to dotknięcie, niby delikatne, ale tak wyrazne... Po chwili poczuła, że chce jej
się spać.
- Muszę zdjąć sukienkę - powiedziała.
- Tak oczywiście.
Maisy spojrzała na swoje ręce.
- Ale... nie mogę rozpiąć zamka - rzekła bezradnie, czując, że prawie zasypia.
- To jest często problem z tymi sukniami haute couture - mruknął,
- Nie wiedziałam, że to sukienka z pokazu mody. Dostałam ją od A... A... nais -
dodała z ziewnięciem. - Wydała mi się skromna.
Jednocześnie zastanawiała się, czy Aleksiej nie uzna, że próbuje go w tej chwili
uwieść. Było to jednak jak najdalsze od prawdy. Chciało jej się tylko spać.
- Gotowe - oznajmił, kiedy rozpiął suknię.
- Do...obrze. Jak się odwrócisz, to będę ją mogła zdjąć.
- Naturalnie.
Odwrócił się, a ona szybko zrzuciła sukienkę i wśliznęła się pod pościel. Materiał
był chłodny i miły w dotyku. Poduszka zachęcała do snu. Nawet nie myślała o tym, że
znajduje się w łóżku Aleksieja, choć wcześniej sądziła, że tak właśnie zakończy się ten
wieczór.
R
L
T
- Pójdę już - odezwał się znowu Aleksiej.
- Przepraszam... - wymruczała. - Nie chciałam... nie... nie wiedziałam.
- Dobranoc, Maisy.
R
L
T
ROZDZIAA PITY
Maisy obudziła się w wielkim łóżku z lekkim bólem głowy i wielkimi wyrzutami
sumienia, które jeszcze rosły, kiedy przypominała sobie zdarzenia z poprzedniego wie-
czoru. Zaraz też schowała głowę pod poduszkę.
Jego poduszkę!
Po chwili jednak wygrzebała się z pościeli, uważając na wciąż bolące ramię, na
którym dostrzegła wielki siniak. Na szczęście noga była chyba w porządku. Pomyślała,
że ma na sobie samą bieliznę, a przecież za moment może się tu pojawić Aleksiej. Mu-
siała jak najszybciej dostać się do swojego pokoju i ubrać się. Po tym wszystkim, co jej
powiedział, nie miała zamiaru pokazywać mu się półnago.
Boże, gdzie jest jej sukienka? Rozejrzała się dookoła, ale jej nie dostrzegła. O ile
dobrze pamiętała, Aleksiej nie zabrał jej ze sobą. A poza tym w jego sypialni powinny
być jakieś inne ubrania...
Rozejrzała się raz jeszcze ostrożnie, a potem zaczęła myszkować po pokoju. Szyb-
ko znalazła garderobę, a w niej cały rząd koszul. Zaraz też wzięła pierwszą z brzegu i na-
rzuciła ją na siebie. Miała trochę problemów z guzikami po prawej stronie, ale w końcu
je pozapinała. Koszula sięgała jej prawie do kolan. Zajrzała jeszcze do łazienki, zmyła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]